Rynek pracy mocno się rozwija i z roku na rok mamy coraz więcej ofert na rynku, które podejmujemy, by mieć zajęcie i móc zarabiać jakiekolwiek pieniądze. Powstają nowe zawody i branże, w których to mogą odnaleźć się różnego rodzaju freelancerzy, czyli osoby, które nie pracują w żadnej korporacji, tylko działają od zawsze solo i starają się wybierać dla siebie jak najlepsze na dany moment oferty, tak by być cały czas na topie.
Ile wynosi tygodniowy czas pracy
Takie osoby same decydują o tym, ile wynosi tygodniowy czas pracy i przez jaki okres chcą pracować. Jeśli czas ich goni, lub mają jakiś wyjazd prywatny, czy spotkanie z dziewczyną, mogą na jeden, czy dwa dni zaprzestać działania i szef ich nie zwolni, gdyż sami są swoim szefem. Natomiast świadomość pracy wymusza na takich osobach, by zaraz po powrocie usiąść do pracy i starać się nadrobić opuszczone przez prywatne życie dni.
Tak więc działa to prawie tak samo, jak u osób pracujących na umowę, lecz freelancer decyduje po prostu kiedy ma pracować i kiedy czuje do tego największą wenę, nie jest zmuszony przez szefa i zastraszony nie raz, że jeśli nie skończy danego projektu na czas, to straci pracę i wyleci z niej z hukiem.
Mnóstwo osób wybiera więc w obecnych czasach pracę wolnego strzelca i jeśli tylko czujemy, że mamy w sobie pokłady jakiegokolwiek talentu i nie chcemy całe życie pracować w sklepie, lub na budowie, gdzie będziemy nie raz i nie dwa zmuszani do wielkiego wysiłku, to powinniśmy coś dla siebie znaleźć i spróbować być dla siebie sami szefem, oraz decydować o swoich finansach i czasie pracy.
Pracując w Polsce uczestniczymy niestety czasem w wielu zakłamaniach, do których nie chcą się przyznawać pracodawcy, lecz które niestety egzekwują i to w bardzo częstym czasami wymiarze. Przez wiele lat pracowałem fizycznie na budowie, gdyż zdecydowałem się zaraz po szkole średniej wkroczyć w dorosłe życie i zacząć pracę, nie idąc na siłę na studia i nie okłamując się, że po 5 latach katorgi tam znajdę wymarzoną pracę w korporacji. Zająłem się więc budowlanką i z czystym sumieniem nastawiłem się na ostry wysiłek, gdyż byłem na to przez spory procent osób przygotowany i wydaje mi się dobrze nastawiony do roboty na pełnych obrotach.
Praca ta z początku wyglądała tak jak sobie ją wyobrażałem.
Nie byłem przerażony tym, że musiałem wstawać bardzo wcześniej rano i z reguły było to nawet w okolicach godziny 4:30. Powiedziałem sobie wewnątrz, że od czegoś trzeba zacząć i postarać się, a z czasem na pewno znajdę jakąś przyjemniejszą pracę. Ta na budowie miała być dla mnie przede wszystkim swego rodzaju nauką i mocnym wejściem w dorosłe życie.
Z racji, że w domu nie miał mnie kto nauczyć obsługiwać się młotem, różnego rodzaju sprzętem budowlanym i uczyć się innych potrzebnych w życiu kwestii, przyjąłem więc model pracy zarobkowej, ale byłem także nastawiony na dużo nauki i pokory i na to, by nie poddać się za wcześnie. Po kilku tygodniach zauważyłem jednak, że praca w tej branży i tygodniowy czas pracy, nie są w ogóle realizowane, ale szef bierze tak mnóstwo roboty do wykonania, jaka mu się tylko podoba.
Oczywiście wiedziałem, że idąc do tego typu zajęcia, nie będę tam leżał i pachniał, lecz liczyłem chociaż, że te 10 godzin na dobę, które było podane w ogłoszeniu, będzie realizowane z w miarę dobrą regularnością. Niestety praca wyglądała tak, że wstawałem w okolicach 5 rano, po to by na 6 dojechać do szefa. Tam wsiadaliśmy w duży samochód i jechaliśmy wszyscy razem na miejsce, w którym danego dnia mieliśmy się stawić na robocie.
Zawsze byliśmy umówieni, że o 16:50 czyścimy sprzęt i udajemy się o 17 do domu. Wyglądało to tak tylko przez tydzień, mam wrażenie, że dla uśpienia naszej czujności i sprawienia, żebyśmy myśleli, że są tam przestrzegane wszelkie zasady szczerości. Zostawaliśmy jednak prawie codziennie do 19, 20 a nawet dłużej. Dla osoby, która ma już swoją rodzinę, nie jest to akceptowalne.
Codziennie kłótnie i tłumaczenie, że nie wracam tak późno ze swojej winy, nie pomagały nam w budowaniu chemii w związku i jego dobrego klimatu. Szef co prawda płacił za nadgodziny, ale cena tego nie była warta, by zostawiać na całe dnie rodzinę i wypruwać się totalnie z sił.
Pracę zmieniłem później więc na taką, w której tygodniowy czas pracy wynosił 40 godzin, czyli od poniedziałku do piątku pracowałem codziennie po 8. Było to dla mnie bardzo satysfakcjonujące i taki tryb odpowiadał mi już w pełni. Do każdego więc pasuje inny model i każdy może sobie pozwolić na inny typ zatrudnienia i spędzania swojego czasu w pracy.